wtorek, 14 sierpnia 2007

Marzena

Marzenę poznałem w ogólniaku. Była śliczną brunetką o zielonych oczach i chodziła do równorzędnej klasy o profilu biologicznym. Na samą myśl o niej połowie chłopaków z naszej szkoły robiło się mokro w slipkach. Moja przygoda z Marzeną zaczęła się niewinnie. Któregoś dnia podczas zajęć okazało się, że nauczycielka od matmy zachorowała. Oczywiści oznaczało to tak zwane okienko, czyli godzinną przerwę w zajęciach. Postanowiłem ją wykorzystać idąc do szkolnej ciemni, gdzie mógłbym przejrzeć wykonane ostatnio na akademii szkolnej zdjęcia. Byłem członkiem szkolnego koła fotograficznego i między innymi zajmowałem się właśnie fotografowaniem szkolnych imprez. Oznaczało t także, że miałem klucze do szkolnej ciemni i mogłem do niej chodzić o każdej porze. Dlatego też natychmiast po usłyszeniu wiadomości, że nie będzie matematyki, skierowałem swe kroki w wiadomym kierunku. Otworzyłem kluczem drzwi i wszedłem do środka. Rzuciłem plecak w kąt, usiadłem na krześle, wyciągnąłem negatywy i zacząłem przeglądać zdjęcia. Nie zdążyłem nawet dobrze się do tego zabrać gdy usłyszałem pukanie do drzwi. "Ki czort" - pomyślałem, gdyż prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się nikogo - opiekuna ciemni nie było dziś w szkole, zaś wszyscy inni mieli teraz lekcje. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Marzenę.


- Cześć - powiedziała - sorry, że przeszkadzam, mogę wejść? Na dworze pada a ja mam ochotę zapalić. Wiem, że ty palisz więc chyba Ci nie będzie przeszkadzało?
- Jasne, wejdź - odpowiedziałem trochę niepewnie, zaskoczony jej nieoczekiwaną wizytą.
Weszła a ja zamknąłem drzwi na wypadek, gdyby któryś z nauczycieli chciał nieoczekiwanie zajść z wizytą. Wyjąłem z kieszeni spodni nieco pomiętą paczkę papierosów i poczęstowałem Marzenę.
- Nie dzięki, palę słabsze - odpowiedziała i wyciągnęła swojego papierosa. Podałem jej ogień i wziąłem się z powrotem do oglądania negatywów. Marzena usiadła na krześle rozchylając lekko nogi. Siedziała tak zaciągając się papierosem i zerkając co robię. Mimowolnie zacząłem także na nią zerkać, a mój wzrok zaczął coraz częściej kierować się na jej odsłonięte kolana. Wyczuła to chyba, bo zapytała.
- Podobają Ci się moje nogi?
- Jesteś bardzo atrakcyjna, zresztą chyba o tym wiesz.
- Chciałbyś zobaczyć więcej?
Zupełnie nie wiedziałem co odpowiedzieć. Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.
- No, chciałbyś?
- Pewno.
Zsunęła buty. Następnie ściągnęła rajstopy razem z majtkami i położyła obok jej butów.
- I co ty na to?
Znowu nie wiedziałem co powiedzieć. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem.
- Jak chcesz zobaczyć więcej, ty też musisz coś zdjąć - powiedziała.
Ta sytuacja kompletnie mnie zaskoczyła.
- No to jak, chcesz czy nie?
Nie bez zdenerwowania, zacząłem zdejmować spodnie. Kiedy odłożyłem je na bok, powiedziała:
- Slipki też - ja majtki zdjęłam.
Trochę niepewnym ruchem zdjąłem slipki. Marzena w ogóle nie była skrępowana.
- No i nie ma się czego wstydzić, szczególnie u ciebie.
Wprost nie wierzyłem w to wszystko. Z natury byłem nieśmiały i zazwyczaj trudno mi się rozmawiało z dziewczynami, a to co się działo wyglądało jak sen. Marzena podeszła do mnie i zaczęła mnie całować. Jej język wsunął się do moich ust. Poczułem jak jednocześnie bierz do ręki kliknij...mojego penisa. Zacząłem pieścić jej lewą pierś, zaś prawą rękę przesunąłem niżej. Położyłem dłoń na jej kroczu i pod palcami wyczułem gorącą cipkę. Zacząłem ją delikatnie masować. Po chwili poczułem, jak jej cipka wilgotnieje. Zacząłem przesuwać palcami po jej łechtaczce. Marzena zaczęła delikatnie syczeć z rozkoszy. Powoli wsunąłem środkowy palec do jej pochwy. Jęknęła z zadowolenia, a ja zacząłem nim poruszać na wszystkie strony. Gdy uznałem że jej cipka jest już mocno wilgotna, wsunąłem drugi palec. Podnieciłem się mocno, tym bardziej, że Marzena cały czas delikatnie pieściła dłonią mojego penisa. Wyjąłem palce z jej pochwy i postanowiłem włożyć je w jej drugą dziurkę. Marzena jednak wykorzystała sytuację i nie dopuszczając do tego kucnęła. Wzięła mojego nabrzmiałego penisa do ust i zaczęła ssać, lekko przy tym go gryząc.
Poruszała rytmicznie ustami doprowadzając mnie niemal do obłędu. Jeszcze nigdy w życiu nie przeżywałem czegoś takiego. Jedną ręką trzymała mojego kutasa, zaś drugą ręką pieściła delikatnie moje jądra. Poczułem, że za chwilę eksploduję. Marzena chyba to wyczuła, bo przyspieszyła ssanie, jednocześnie zaczęła mocno masować mojego penisa. Poczułem falę orgazmu i ogromna porcja spermy wytrysnęła do jej gardła. Połknęła całą zawartość, wysysając wszystko do ostatniej kropelki.
- No, teraz twoja kolej aby pobawić się mną - powiedziała.
Usiadła na krześle rozchylając szeroko nogi. Ukazała w całej okazałości swoją różową cipkę, wystrzyżoną w kształcie serduszka.
- Ładna fryzurka, podniecają mnie zadbane cipki - powiedziałem.
Uklęknąłem pomiędzy jej nogami. Zbliżyłem swoją głowę do jej krocza. Cipka Marzeny pachniała wspaniale. Zacząłem lizałem jej łechtaczkę, zagłębiając się językiem do jej wnętrza. Przesuwałem swoim szorstkim językiem po jej szparce z góry na dół, co chwilę chwytając wargami jej guziczek, który twardniał z każdą chwilą. Zobaczyłem, że jej cipka zaczyna pulsować. Wsadziłem delikatnie palec do środka i zacząłem nim powoli poruszać. Marzena jęczała cichutko. Pieściłem ją rozkoszując się jej pojękiwaniami i widokiem cudownej szparki. Włożyłem do środka drugi palec, a następnie trzeci. Czwarty, najmniejszy palec powoli wsunąłem w jej kakaowe oczko, zaś kciukiem zacząłem pieścić jej łechtaczkę. Marzena zaczęła jęczeć coraz głośniej, dając tym samym do zrozumienia, że ten sposób pieszczot jej się podoba. Jej dłonie coraz mocniej zaciskały się na poręczy krzesła i widać było, że orgazm jest już nieunikniony. Tak też po chwili się stało - jej ciało gwałtownie się wyprężyło zastygając w bezruchu na kilka sekund, po czym z cichym westchnieniem opadła na krzesło. Uniesioną dłonią dała znać, że potrzebuje jeszcze chwili na odetchnięcie, po czym wpatrzona gdzieś daleko w dal starała się uspokoić oddech. Gdy doszła do siebie powiedziała:
- Ekstra, gdzie się tego nauczyłeś?
- Moja poprzednia dziewczyna uwielbiała, kiedy ją tak pieściłem.
- Nie dziwię się jej. A propos - masz może obecnie jakąś dziewczynę?
- Nie, a czemu pytasz?
- Przyznam, że po tym co mi przed chwilą robiłeś, to chciałabym być Twoją obecną.
- Nigdy nie myślałem, że w ten sposób zdobędę dziewczynę, ale cóż... myślę, że możemy spróbować.

I w ten oto sposób Marzena została moją dziewczyną i miałem mnóstwo okazji pokazać jej co potrafię (ona mnie zresztą także). No, ale o tym napiszę może kiedy indziej...

Brak komentarzy: